Pewnego dnia dobry czarodziej Tobiasz wyszedł ze swego domu w górach i wybrał się na przechadzkę w doliny. Przy drodze zobaczył siedzącego młodego biedaka. Obok niego leżały skrzypce. Muzyk skarżył się, płakał i uderzał pięściami w trawę. «Przyjacielu, dlaczego jesteś tak zagniewany?)) - zapytał czarodziej. «Każdy rozgniewałby się na ludzi z tego miasta. Są oni tak ograniczeni, że nie rozumieją muzyki)) -wybuchnął skrzypek. Tobiasz chciał usłyszeć więcej i dlatego stawiał dalsze pytania nieszczęśliwemu młodzieńcowi. Dowiedział się od niego, że na imię ma Mateusz, pochodzi z dalekiej miejscowości, w której uczył się grać na skrzypcach u pewnego starego nauczyciela. Wszyscy mieszkańcy tej wsi uważali go za wielkiego artystę i radzili mu, by wędrował po świecie, gdzie na pewno zyska sławę i bogactwa. «Tymczasem w tym mieście zaledwie pięć osób przyszło na koncert i żadna z nich nawet nie zaklaskała)) - żalił się nie- zrozumiany przez innych artysta. «Jest to rzeczywiście bardzo smutne dla ciebie, jeśli umiesz grać tak dobrze)) - powiedział dobry czarodziej. «Nie chcę się chwalić, ale niewielu jest na świecie artystów tak dobrych, jak ja» - pysznił się muzyk. «Niestety, nie mam szczęścia)). «Może zagrałbyś mi coś?» - zapytał Tobiasz. «Ja trochę znam się na muzyce». Muzyk wyciągnął swój instrument, nastroił go i zaczął grać. Grał, jak umiał najlepiej, rezultat jednak, prawdę mó- wiąc, był opłakany. Tobiasz miał wielka ochotę zatkać sobie uszy, aby nie słyszeć tych okropnych dźwięków, wywołujących u niego gęsia skórkę. Przykro mu jednak było upokarzać przemąd- rzałego muzyka i powiedział: «Przyjacielu, brakuje ci dobrych skrzypiec, jeśli chcesz, by ludzie docenili twą sztukę». «Chętnie kupiłbym lepsze, ale nie mam pieniędzy. Moje kieszenie są puste, a rodzice nie mogą mi pomóc» - wes- tchnął znów muzyk. Czarodziej udał, że intensywnie się namyśla, a potem po- wiedział: «Może będę mógł ci pomóc: bądź jutro w tym samym miejscu. Przyniosę ci coś, co ci pomoże». Jedyna okazja Następnego dnia obaj punktualnie stawili się na spotkanie w ustalonym miejscu. Dobry czarodziej przyniósł ze sobą piękne drewniane pudło. «Rozmawiałem o tobie z pewnym bogatym amatorem muzyki i on pragnie pomóc ci w zdobyciu sławy, i bogactwa. Pożycza ci swoje czarodziejskie skrzypce: grają same, nawet trzymane w rękach kogoś, kto nigdy nie uczył się gry na skrzypcach». To mówiąc, czarodziej wyciągnął z pudła wspaniałe skrzypce i zagrał na nich tak pięknie, że Mateusz wybałuszył oczy. «Pan jest prawdziwym artystą!» - zawołał z podziwem, ale i z pewną zazdrością. «Wcale nim nie jestem» - uśmiechnął się Tobiasz. «Po raz pierwszy w życiu biorę do rąk skrzypce. Mówiłem ci, że te skrzypce są czarodziejskie. Grają same. Spróbuj!». l podał skrzypce Mateuszowi, który zaczął grać tak pięknie, że aż przyjemnie było go słuchać. «Te skrzypce uczynią z ciebie wielkiego artystę» - powie-dział jeszcze raz Tobiasz. «Ludzie będą biegać na twoje koncerty i chwalić cię, obsypią pieniędzmi. Ale uważaj: ma- giczna siła skrzypiec będzie trwać tylko dwa lata. W tym okresie masz jedyną okazję: musisz pilnie ćwiczyć, aby pozostać wielkim artystą również i później. To, co zdobę- dziesz w czasie dwóch lat, dzięki czarowi skrzypiec, starczy ci na dostatnie życie i na zakup dobrego instrumentu, który pozostanie twoją własnością i zapewni ci przyszłość. Skrzyp- ce, które ci pożyczam, oddasz mi za dwa lata. Zjawię się po nie osobiście, w tym samym miejscu. Mateusz podziękował serdecznie czarodziejowi, wziął skrzypce i pełen nadziei przeniósł się do innego miasta. Król skrzypków Mateusz wstąpił do pewnego zajazdu, którego właściciel był znawcą muzyki, zagrał na czarodziejskich skrzypcach i karczmarz zachwycił się. «Przyjacielu, jesteś mistrzem» - zawołał. «Musisz dać koncert w moim lokalu!». Ofiarował mu wikt i mieszkanie, i szybko, tego samego dnia, odwiedził najszacowniejszych obywateli okolicy i opo- wiedział im o biednym artyście. «Przybył tu król biedaków i król skrzypków w jednej o- sobie. Przyjdźcie posłuchać go, nie pożałujecie!)). Ciekawość sprowadziła ludzi, którzy wypełnili salę karcz- my. Mateusz wszedł na podium i zagrał tak pięknie, że po każdym utworze sala trzęsła się od braw. Gdy koncert się skończył, entuzjazm sięgnął zenitu. Wszyscy ściskali mu ręce i zachwyceni mówili o jego grze. Mateusz nie posiadał się z radości. Jego marzenie urze-czywistniało się: droga sukcesu, wybrukowana złotem, otwierała się przed nim. Zachęcony pierwszym sukcesem, zatrzymywał się w każ- dym napotykanym mieście. Przebywał również za granicą, gdzie odnosił tryumfy i zarobił wiele pieniędzy. «Pijany» radością - zapomniał o swej dawnej biedzie. Żył teraz jak książę i wydawał pieniądze garściami. Nie musiał już oszczę- dzać: gdy nie miał pieniędzy, wystarczyło, by zagrał w jakimś miejscu i znów miał pełne kieszenie srebrnych, i złotych monet. Od czasu do czasu przypominał sobie słowa czarodzieja i jego zachętę do ćwiczenia się w grze, ale odkładał to wszystko na później i dni mijały, a Mateusz dotykał skrzypiec jedynie, by popisywać się przed publicznością i zdobywać pieniądze, i sławę. Często pisywał do domu i rodzice byli dumni z niego -znanego artysty-i wszystkim pokazywali podarki, jakie syn przysyłał im z nieznanych i dalekich stron. Czas płynął szybko i drugi rok miał się już ku końcowi, gdy Mateusz zaczął martwić się poważnie o przyszłość. Jeśli skrzypce naprawdę utracą swą magiczną moc, znikną rów- nież sława i zarobki. W ciągu dwóch lat nie zaoszczędził nawet grosika: jego hulaszcze życie pochłonęło wszystko. W tym okresie również nigdy nie ćwiczył. Skrzypce same grały, wystarczyło trzymać je w ręku. Wstydził się pójść do ja-kiegoś nauczyciela. «Teraz zaoszczędzę trochę, by nie powrócić do domu z pustymi kieszeniami))-postanowił. Ale je- go wola była zbyt słaba i - mimo postanowień - wydawał wszystko, co zaoszczędził w ostatnich miesiącach. Pisk skrzypiec Niespodziewanie nadszedł list z rodzinnych stron. Pisał do niego urzędnik hrabiego. Zawiadamiał go, że hrabia chciałby posłuchać słynnego artysty, który taką sławą okrył hrabstwo. Mateusz miał dać koncert w zamku. Jako wynagrodzenie ofiarowano mu tysiąc złotych dukatów, jeśli swą muzyką uszczęśliwi zaproszonych gości. Mateusz uznał zaproszenie za opatrznościowe: jeśli skrzypce miałyby utracić swą czarodziejską moc, on w każdym razie będzie miał dość pieniędzy, by żyć dostatnio. Potem znajdzie jakieś wytłumaczenie, by nie grać więcej -chorobę rąk, albo coś podobnego. Za tysiąc dukatów - marzył - kupi sobie małe gospodarst- wo i będzie tam żyć otoczony pochlebstwem ludzi: «To jest Mateusz, słynny skrzypek, który grywał przed najlepszą pub- licznością)). Nie tracąc czasu spakował się i pojechał do domu. Szybko nadszedł tak oczekiwany dzień. W wielkiej sali zamku zgromadzili się wielcy panowie, przybyli z bliska i z daleka, wszyscy z niecierpliwością oczekiwali słynnego skrzypka. Mateusz ukazał się na podium. Pełen radości głęboko 28 ukłonił się na wszystkie strony, otrzymał pierwsze gorące oklaski, wyjął skrzypce, wziął smyczek i zaczął grać wśród absolutnej ciszy. Ale oto, co się dzieje? Zamiast zachwycającego dźwięku skrzypiec, prowadzo- nych ręką wirtuoza, słuchacze usłyszeli piskliwą, banalną piosenkę: Wszyscy zdumieni wytrzeszczyli oczy. Mateusz pobladł, cały drżał. Ponownie spróbował zagrać, ale znowu skrzypce zapiszczały tak, jakby znalazły się w rękach jakiegoś nowic- jusza. Biednego skrzypka wygwizdano i wyrzucono z zamku. Gdy biegł do domu, na jakimś zakręcie ukazał mu się dobry czarodziej Tobiasz. «Ty sam przekreśliłeś swoje szczęście» - powiedział. «Gdy- byś ćwiczył w ciągu tych dwóch lat, stałbyś się prawdziwym artystą. Ale nie posłuchałeś mnie i teraz masz to, na co za- służyłeś. Właśnie dziś minęły dwa lata i skrzypce utraciły swą czarodziejską moc. Oddaj mi je, a ja zwrócę ci twoje. Jak we śnie Mateusz odebrał swoje stare skrzypce. Po- rzucił na zawsze ambicje muzyczne i zaczął pracować na roli. Jedynie kilka razy spróbował zagrać na starych skrzypcach, ale było już za późno na naukę.